Dzięki tobie tworzy się piękno i następuje rozwój

Moja miłość do tkania zrodziła się we wczesnej młodości, W latach siedemdziesiątych studiowałam architekturę na Politechnice Warszawskiej. To były czasy, w których wszystkiego brakowało, więc mnóstwo kobiet z konieczności, a studentki kierunków artystycznych w szczególności, projektowało stroje, torby, swetry. Następnie szyły, robiły na drutach, szydełkowały, tkały. Nic się nie marnowało, każdy skrawek materiału, każda resztka kłębka była precyzyjnie oceniana i odkładana, aż znalazła zastosowanie w kolejnym projekcie. Wełnę się zdobywało, gręplowało, przędło, farbowało, pruło się stare swetry.

Kiedy moje córki były małe dużo czasu spędzałam w domu. Wtedy zaczęłam tkać pierwszy gobelin Mazury, trzciny i tak nieświadomie rozpoczęłam cykl NATURA.

Mieszkam w Wildze w zaczarowanym lesie w pałacu z patyków. Parę lat temu kupiłam tam działkę, na której zbudowałam drewniany dom, według mojego własnego projektu, wkomponowany w sosnowy las. Otaczająca mnie przyroda, którą podziwiam, spoglądając przez okna i chodząc na długie spacery, stała się inspiracją do moich kolejnych gobelinów.

Sosny wyglądają inaczej o wschodzie słońca, a inaczej o zachodzie, kiedy niebo jest różowe, a kora czerwono brązowa. Barwinek, konwalie, różaneczniki, wrzosy, choinki, dęby tworzą wyjątkowe kompozycje zieleni i innych kolorów, zaprojektowaną lub dziką, naturalną, cały czas zmienną i inspirującą.

Z zawodu i pasji jestem architektem. Na studiach rysowałam zamki, kościoły i inne budowle sakralne, pałace, wille – w rzucie, w przekroju i w widoku. O zawsze byłam i nadal jestem zafascynowana architekturą, urbanistyką, projektami, budynkami i wnętrzami. Z tej fascynacji powstał projekt mojego gobelinu, którego historia sięga dwudziestu pięciu lat wstecz. Jako nastolatka podziwiałam slajdy robione przez ojca podczas sześciotygodniowej podróży moich rodziców po Włoszech co miało wpływ na wybór kierunku studiów – architektury.

Ja sama wielokrotnie tam jeździłam i w samym Rzymie mieszkałam ponad pół roku.. Zainspirowana architekturą włoską zaczęłam tkać gobelin przedstawiający miasteczko San Gimignano. Przerwałam pracę w dwóch trzecich projektu.

To były czasy transformacji i jak wiele osób podjęłam wyzwanie tego okresu, zmieniając pracę i zawód. Rozpoczęłam wieloletni okres pracy w trybie 24/7, jako biznes woman. Taki charakter pracy, wychowywanie dwóch córek , podróże służbowe po świecie – wymusiły rezygnację z hobby.

Wróciłam do tkania po dwudziestu pięciu latach. Tkałam, prułam, farbowałam wełnę, planowałam pracę na nowo. Kiedy w ubiegłym roku zdjęłam San Gimignano z ramy tkackiej, zadzwoniłam do córki, która nie wierzyła, że kiedykolwiek ukończę ten gobelin. Świadomie zaczęłam realizować moje pomysły i wizje, przerwane, zawieszone, lecz nigdy nie zapomniane. W myślach zaplanowałam cykl gobelinów dla których inspiracją była architektura.

ARCHITEKTURA i NATURA

Stłoczone domy pnące się w górę, widok z lotu ptaka na dachy, miasteczka na zboczach wzgórz, panorama miast, ulice zaułki, gra światła i cienia, kolory ciepłe i zimne, na przykład kolor nieba, tak różny o różnych porach dnia i nocy, zależny od pory roku, pogody, otoczenia.

Moje gobeliny to moje widzenie wzajemnych relacji człowieka i otaczających go budowli, podobnie jak w książce Alaina de Bottona Architektura szczęścia.

To widzenie otaczającej nas natury i jej wpływu na nasze życie.
To odbicie tego na co patrzę, co mnie zachwyca, wciąga.

Zarówno Architektura jak Natura mogą być przyjazne, kojące, bezpieczne, piękne, a z drugiej strony groźne, nieprzyjazne, odpychające.

 

 

Każdy widzi świat inaczej.
Zapraszam do świata mojej Pasji

Joanna Pasynkiewicz